Kto pyta nie błądzi, więc po co błądzić, kiedy można pytać? Wszelkie Wasze wątpliwości z zakresu toksykologii chętnie rozwiąże nasza zwariowana banda szalonych toksyków! Nie masz pytań o naszą dziedzinę? Spoko, specjalizujemy się również w skomplikowanych związkach, przepisach kuchennych, czarnym humorze oraz wielu innych rzeczach! Nie wierzysz? Zapytaj - napisz komentarz pod najnowszym postem lub na stronie FAQ, na pewno odpowiemy :D

4 marca 2016

Przepraszam, którędy do sali UI?

Moment dostania się na wymarzone studia to zawsze wielka euforia. Mówię oczywiście o pierwszych dniach po otrzymaniu wiadomości o przyjęciu. Później przestaje być tak kolorowo, a rozpoczyna się 'walka o przetrwanie'.
Mało który student tak naprawdę pochodzi z miasta w którym studiuje, tak samo jest i z toksykami. Z naszej czterdziestki na palcach jednej ręki można policzyć ludzi, którzy faktycznie wychowali się we Wrocławiu. Co za tym idzie, kiedy emocje opadną, przyszłe studenty rozpoczynają swoje zwiady.
Szukają mieszkań, akademików, stancji, współlokatorów, macierzystego wydziału, informacji o komunikacji miejskiej i oczywiście taniego piwa. Żadna z tych rzeczy nie jest łatwa (a już zwłaszcza ta ostatnia), szczególnie dla ludzi, którym do tej pory gacie prała mama, a obiad, ciepły i gotowy, zawsze czekał na stole po powrocie ze szkoły. Co za tym idzie, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że spora część ludzi pomimo starań i tak nie jest zadowolona z tego co udało im się załatwić (tak, wciąż nie znaleźliśmy taniego piwa) i w przyszłym roku planuje np. zmienić miejsce bytowania na coś większego/tańszego/wygodniejszego/bliżej uczelni (niepotrzebne skreślić).
Gdy już wyżej wymienione problemy zostaną rozwiązane, morze mamusinych i tatusiowych łez wylane za swoim ukochanym dzieckiem, psy i koty wytulone, a słoiki spakowane, świeżo upieczeni studenci przenoszą się do Wrocławia by zacząć przygodę z wybranym przez siebie kierunkiem studiów. Pierwsze czym przywita Cię Wrocław to kostka brukowa. I spróbuj tu się wypindrzyć na immatrykulacje, no spróbuj. Gwarantuję, że owa kostka szybko udowodni Ci, iż te piętnastocentymetrowe szpilki na które się uparłaś to jednak nie był najlepszy pomysł. Drugą rzeczą, którą natychmiast zauważysz jest to, że NIE WOLNO ufać MPK. Nigdy. Serio. Powtórzę to jeszcze raz. Nie ufamy MPK. Dotarło? Dobry student to punktualny student, więc na zajęcia jeździmy odpowiednio wcześnie, z zapasem czasu. Dlaczego? Bo nie ufamy MPK. Cała reszta, jeśli pochodzisz z miasta, niczym więcej się zbytnio (chwała Bogu!) nie różni. Jeśli nie pochodzisz z miasta, cóż... let the game begin. Wrocław jest ogromny i z pewnością pochłonie Cię szybciej niż myślisz.
Kiedy już zaprzyjaźnisz się z miastem (polecam przyjechać do niego kilka dni przed rozpoczęciem zajęć na uczelni), czas zaprzyjaźnić się ze swoją Alma Mater. A czy jest coś lepszego niż rozpoczęcie swojej przygody z Uniwersytetem od krótkiej wizyty w dziekanacie?
Tak.
Wszystko.
Bo to wcale nie będzie krótka wizyta.
Ona będzie się ciągnęła godzinami, a i tak nie masz pewności czy wszystko załatwisz.
Ale uwierzcie mi, jak już przebrniecie przez pierwszą papierkową robotę i dostaniecie swój upragniony plastik z którym możecie wracać do mamusi po jedzenie za 49% normalnej ceny biletu, robi się coraz zabawniej.
No bo w sumie to jak duże było Twoje liceum? 2 piętra? Ze 100 ludzi na roku? Może 150, tak jak u mnie? No to teraz wyobraźcie sobie jak musi czuć się pierwszaczek, toksykolog kiedy nagle znajdzie się w samym środku wydziału chemii który ma dwa (!) budynki – wysoki (nie, ta nazwa nie jest dla picu, nawet nie jestem w stanie oszacować ile ma pięter) i 4-piętrowy niski, zwany jamnikiem. Nagle czujesz się jak myszka. Ale nie jakaś sprytna jak Jerry z kreskówki. Taka mała, szara mysz, jeszcze w dodatku ślepa na jedno oko. Korytarze, salki, schody, aule, więcej korytarzy, laboratoria, małe drzwi, duże drzwi, zakręty, jeszcze więcej korytarzy. W jednej chwili zaczynasz wątpić w swoją orientację w terenie, a w następnej masz ochotę wrócić do domu, ale nie zrobisz tego bo już zdążyłeś zapomnieć jak w ogóle się tutaj dostałeś i gdzie jest wyjście. Na szczęście, wszyscy wiedzą jak bardzo nie umieją w życie nowi studenci, więc kochana uczelnia oznaczyła strzałkami, banerami, tabliczkami, dojście do najważniejszych miejsc na wydziale, więc kiedy zejdzie z Ciebie cała adrenalina i zaczniesz już myśleć racjonalnie, polecam skorzystać z tej ściągi, nas jeszcze nie zawiodła.
Po tygodniu, zaczynasz poruszać się o wiele pewniej, a po miesiącu czujesz się jak pan i władca życia. Raczej już wiesz co gdzie jest i nic nie jest w stanie Cię zaskoczyć.
Jasne... poczekaj do II semestru, jak Ci pozmieniają sale wykładowe na takie w których jeszcze nie miałeś zajęć.
Dla studentów innych kierunków, w tym miejscu początkowe problemy się kończą. Wsiąkają szybko w życie studenckie i z pierwszaczków, przepoczwarzają się w 'studentów pierwszego roku'. W naszym przypadku, cóż... Jako pierwszy rocznik i króliki doświadczalne, nie mamy przetartego szlaku, ani nawet wydeptanej ścieżki. Wszystko musimy odkrywać sami, uczyć się na własnych błędach, a nie błędach roczników starszych. Nie mamy notatek, ściąg, kolokwiów, materiałów. Nikt jeszcze do końca nie wie jak ma ten kierunek wyglądać, więc eksperymentujemy wszyscy, nawet wykładowcy. Co więcej, nasze zdanie w kluczowych kwestiach dotyczących chemii i toksykologii sądowej jest brane pod uwagę co bardzo nas cieszy, bo przecież zależy nam by ten kierunek rozwijał się w dobrą stronę. Staramy się pomóc, tak by przyszłe roczniki czuły się pewniej niż my, by miały mniej stresów i mogły czerpać więcej przyjemności ze studiowania.
Pamiętajcie, studiowanie powinno być przyjemne, nie ma się co nie potrzebnie denerwować. Chciałabym by ktoś powiedział mi to we wrześniu kiedy zaczynałam panikować, dlatego mówię to wam teraz. Głęboki wdech i jakoś pójdzie!
Do zobaczenia w październiku

Contra vim mortis non est medicamen in hortis

K.


4 komentarze:

  1. Ile jest godzin laboratorium w tygodniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym semestrze mamy 3h laborków z chemii analitycznej i 4h laborków z chemii ogólnej i nieorganicznej :)

      Usuń
  2. Jak jest na laborkach z chemii nieorganicznej, trudne są?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęcia na których robiliśmy nasze pierwsze doświadczenia sprawiały nam trochę kłopotów. Mało które z nas pracowało w laboratorium wcześniej, a ćwiczenia nie polegają na zmieszaniu ze sobą dwóch roztworów i odsączeniu osadu - w każdym razie nie tylko na tym. Jednak z kolejnymi ćwiczeniami idzie nam coraz lepiej, wiemy gdzie znaleźć sączki lub skąd, jak i do czego pobrać stężony kwas. Co prawda niektóre doświadczenia wymagają więcej pracy lub większej dokładności i precyzji w działaniach niż inne, ale nie jest źle. :D

      Usuń

Obserwatorzy