No i przyszedł wrzesień. Dla jednych to ostatni dzwonek by
jeszcze gdzieś wyjechać w te wakacje, odpocząć i cieszyć się ostatnimi dniami
wolności. Dla drugich natomiast jest to czas tzw. „kampanii wrześniowej”, czyli
miesiąc w którym po raz drugi podchodzi się do egzaminu na którym w okresie
czerwcowej sesji powinęła się noga. Podobno student bez września to jak
żołnierz bez karabinu, jednak oczywiste wydaje się stwierdzenie, że celem
każdego z nas jest by trzymać się od wszelakich poprawek jak najdalej, najlepiej
gdzieś w ciepłych krajach, trzymając w ręce drinka z palemką.
Z sesją różnie bywa, czasem jest łagodna i delikatna a
czasem przychodzi niczym sztorm, a gdy się kończy nie pozostaje Ci nic innego
jak powoli zebrać do kupy swoją emocjonalnie zgniecioną duszę i strzępki mózgu.
Jedno jest pewne KAŻDĄ sesję da się przeżyć. I zdać. Serio. Co semestr
powtarzamy jak mantrę 'No nie zdamy, nie ma opcji' i co semestr okazuje się, że
jednak jakimś cudem się da i choć bywa lepiej lub gorzej to nie ma rzeczy
niemożliwych.
Pytanie jednak brzmi jak to zrobić? Jak przeżyć sesję, zdać i
jeszcze być w stanie normalnie po niej funkcjonować? Każdy podchodzi do tego
tematu inaczej, jednak jest kilka wskazówek które potrafią bardzo pomóc i które
Wam tutaj przedstawię :)
1. Przede wszystkim chodź na wykłady i
jeśli dasz radę i ma to sens to rób notatki
Tak, wiem że wykłady nie są obowiązkowe. Wiem, że niektórzy
chodzą do pracy/mają dodatkowe zajęcia/lubią pospać, ale naprawdę chodzenie na
wykłady może się przydać. Największą zaletą uczęszcza na nie jest fakt, że
nawet jeśli się przed tym wzbraniasz to podświadomie zaczynasz coś kojarzyć,
coś Ci się obija o uszy, Twój mózg zaczyna trawić informacje i gdy potem
będziesz się uczył do egzaminu to zagadnienia nie będą dla Ciebie czarną magią
bo coś już gdzieś 'liznąłeś' wcześniej. Co więcej czasem wykładowcy patrzą
łaskawiej na osoby które 'kojarzą' z wykładu i później łatwiej jest poprosić o
dopytkę czy przedyskutowanie egzaminu jeśli braknie Ci przysłowiowego punktu do
wyższej oceny. Co więcej biblioteka w okresie sesji świeci pustkami, a nawet
jeśli już dorwiesz się do podręcznika który Cię interesuje to często okazuje
się, że omawiane w nim zagadnienie jest napisane językiem dla Ciebie nie
przystępnym. W takich chwilach dziękujesz Bogu że Ci się chciało i robiłeś te
nieszczęsne notatki.
2. Poznaj daty wszystkich egzaminów i
ustal sobie plan działania
Systematyczność i porządek są bardzo ważne w trakcie sesji.
Rozplanuj sobie ile dni przerwy masz pomiędzy konkretnymi egzaminami i ile
czasu potrzeba Ci na opanowanie materiału. Nie zabieraj się za naukę w
ostatniej chwili. Ostatnie 2 tygodnie przed sesją są z reguły luźniejsze,
kończą nam się laboratoria, często też i seminaria, warto już wtedy zacząć
chociaż czytać potrzebny zakres materiału (dobrze jest najpierw przeczytać by
mieć ogólne pojęcie a dopiero potem się uczyć, w innym razie można się
zniechęcić jeśli wiedza od razu nie będzie chciała zostać w Twojej głowie).
Najlepiej nie mieszać i nie uczyć się wszystkich przedmiotów jednocześnie a
ustalić sobie priorytetowo kolejność i jej się trzymać. Tutaj duże znaczenie ma
to jak dogadacie się między sobą i ustalicie daty egzaminów, najbardziej
optymalne według mnie są min. 3 dni przerwy między każdym by zdążyć wszystko
sobie powtórzyć.
3. Powalczcie o zerówki lub przedterminy.
W tym miejscu należy raz na zawsze zapamiętać sobie, że
zerówka i przedtermin to nie to samo! Zerówka jest to tzw. 'dodatkowy termin'
który odbywa się przed sesją. Ogólnie chodzi w niej o to, że jeżeli się jej nie
zda to jest to bez konsekwencji dla studenta, może on później podejść w sesji
do pierwszego terminu a ocena niedostateczna nie jest wpisywana do
indeksu/usosa. Warto wspomnieć że niektórzy wykładowcy pozwalają podejść do
zerówki, ale ustalają próg punktowy, niższy niż na ocenę dostateczną, który
musisz przekroczyć aby móc podejść do I terminu jeśli powinie Ci się noga (z
reguły jest to 30%).
Przedtermin z kolei jest I terminem, który zostaje przesunięty na okres przedsesyjny. Zazwyczaj przystępują do niego studenci którzy np. chcą wcześniej wyjechać na wakacje, wolą mieć więcej czasu by przygotować się do innego egzaminu bądź po prostu czują się na siłach ze swoją wiedzą i chcą mieć ten konkretny przedmiot z głowy. Jest to bardzo fajna opcja gdy zdarzy się że w danym semestrze ma się więcej niż powiedzmy 3 egzaminy i nie bardzo jest czas w sesji by się dobrze do wszystkich przygotować.
Przedtermin z kolei jest I terminem, który zostaje przesunięty na okres przedsesyjny. Zazwyczaj przystępują do niego studenci którzy np. chcą wcześniej wyjechać na wakacje, wolą mieć więcej czasu by przygotować się do innego egzaminu bądź po prostu czują się na siłach ze swoją wiedzą i chcą mieć ten konkretny przedmiot z głowy. Jest to bardzo fajna opcja gdy zdarzy się że w danym semestrze ma się więcej niż powiedzmy 3 egzaminy i nie bardzo jest czas w sesji by się dobrze do wszystkich przygotować.
Zerówki i przedterminy gwarantują wam mniej stresu i pracy w
trakcie sesji i lepszy rozkład pracy. Co więcej dzięki nim możecie nawet
całkowicie uniknąć sesji i wcześniej zacząć wakacje ;)
4. Zaopatrz się w dobrą kawę,
zakreślacze i miliony kartek.
To mój niezawodny zestaw na każdą sesję. Odradzam picie kawy
na początku nauki i późnym wieczorem. Z reguły robię tak, że przygotowuję ją
sobie po jakiś dwóch godzinkach wkuwania kiedy moja koncentracja słabnie i
zasypiam nad książkami. Nie wiem czy to kawa czy zwykłe placebo ale pozwala
kontynuować naukę przez kolejne kilka godzin. Co do kartek i zakreślaczy –
przepisywania i podkreślania ważnych informacji nigdy za wiele! Doświadczenie
nauczyło mnie że czasem informacja nie wejdzie do głowy dopóki nie przepiszesz
jej kilkadziesiąt razy i dodatkowo nie pokolorujesz. Pamiętaj, nie są ważne
środki, ważny jest cel ;)
5. Pamiętaj o odpoczynku.
Wysypiaj się. Serio. Nie słuchaj tych wszystkich opowieści
jak to w trakcie sesji śpi się po 3,4 godziny dziennie a potem ślęczy się nad
książkami z zapałkami w oczach. Sen jest bardzo ważny, gwarantuje Ci skupienie
i koncentracje przy nauce, zapobiega ziewaniu i przysypianiu, a co
najważniejsze poprawia Twoje samopoczucie. Ważne jest też by co jakieś 1,5 może
2 godziny nauki robić sobie pół godziny przerwy by nie zwariować. Można wtedy
iść coś zjeść albo pooglądać słodkie kotki w internetach, ważne by się zrelaksować
:D
6. No i moim zdaniem najważniejszy
punkt. NIE PANIKUJ.
Nie ma sesji nie do zdania. Powtarzam. Nie ma sesji nie do
zdania. Jeśli odpowiednio się do niej przygotujesz to naprawdę nie ma się czego
obawiać. Panika i powtarzanie 'i tak tego nie zdam' (co robię przy każdej
sesji, ale ciii) nie jest wskazane bo i tak niczego nie zmieni a Ty tylko
niepotrzebnie się dołujesz. Co ma być to będzie i dodatkowe zamartwianie się
nie przyniesie żadnych korzyści a co najwyżej rozstrój żołądka lub ból głowy.
Poza tym, jeśli Ci się nie uda to przecież są drugie terminy. Można też zawsze
walczyć o trzeci, tzw. komis. Jeśli i egzamin komisyjny nie pójdzie to zawsze
można wziąć warunek (czego oczywiście nie
życzę, ale zawsze jest to jakaś opcja). Tak więc spokojnie się uczcie i nie
zaprzątajcie swojej głowy czarnymi myślami.
A do wszystkich moich kolegów studentów którzy są w trakcie
poprawek... uszy do góry, na pewno zdacie śpiewająco :D
Do zobaczenia w październiku!
Contra vim
mortis non est medicamen in hortis
K.
Ah, bardzo dobry post, który przyda się nie tylko studentom, ale również uczniom liceów!
OdpowiedzUsuńA ja mam takie pytanie, choć najpierw chyba nakreślę moją sytuację.
Obecnie jestem w pierwszej klasie liceum na profilu humanistycznym. W gimnazjum znowu byłam na biolchemie, bo widziałam siebie w roli lekarza, ale potem pomyślałam o prawie i tak zostało. Niestety, wizja dziewięciu godzin polskiego w tygodniu mi się zbytnio nie podoba, bo poszłam na humana ze względu na historię i wos. Jednak znowu podczas tych biednych i strasznie okrojonych godzin chemii i biologii, zrodził się we mnie pomysł, aby właśnie wybrać coś w stronę chemiczną i padło na toksykologię. I teraz mam problem, składający się z dwóch opcji.
Pierwsza:
Zastanawiam się nad zmienieniem profilu właśnie na biolchem. Jest jeszcze taki czas, gdy raczej mogę to zrobić. Tylko znowu polubiłam moją obecną klasę, a mam trudności z nawiązywaniem kontaktów, więc nie wiem czy ta druga klasa mnie polubi.
Gdyby właśnie nie to przywiązanie do klasy, to pewnie bym już tego w ogóle nie pisała, tylko siedziała nad podręcznikami z chemii.
Druga:
Zostanie na tym humanie przy jednoczesnym samodzielnym się uczeniu chemii i biologii. Nie wiem jak to w ogóle czasowo wyjdzie przy rozszerzeniach w drugiej klasie i to też jest problem.
Myślicie, że jest to możliwe, zdała maturę rozszerzoną z tych dwóch przedmiotów na chociaż 70%? Wiem, że to wszystko ode mnie zależy, ale jednak po pierwszej klasie znikają te przedmioty i tak słabo trochę.
I też jednak mam mniejsze możliwości niż ci na biolchemie, nawet przy kursach maturalnych, samodzielnej nauce i systematycznym robieniu arkuszy.
Serio, już sama racjonalnie nie myślę, więc proszę o opinie jakie są w ogóle szanse.
Pozdrawiam,
Alicja.
Ciężko jest nam odpowiedzieć na to pytanie, bo sami nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji, a nie chcemy źle doradzić.
UsuńZe znanych nam przypadków możemy jednak powiedzieć, że samodzielna nauka biologii idzie znacznie łatwiej niż chemii i wyciągnięcie 70% powinno być jak najbardziej możliwe.
Co się tyczy tego drugiego przedmiotu... Ciężko się go dobrze samemu nauczyć, są pewne kwestie, które jednak lepiej się tłumaczą przez zręczne metafory nauczyciela, niż zwykły tekst w podręczniku, ale jeśli ma się zapał i znajdzie się dobry kurs może nie być tak źle. Przy systematycznej pracy wydaje nam się, że można spokojnie wyciągnąć nawet 50%, co potwierdzają znane nam dwa przypadki, gdy osoby piszące maturę z chemii nie chodziły na to rozszerzenie, obie zdały na ponad 50%
Mamy nadzieję, że choć trochę ci to pomoże i wybierzesz najlepsze dla siebie rozwiązanie. W razie czego pamiętaj - maturę można poprawić, a dużo łatwiej będzie się nauczyć na jeden przedmiot, z którego chcemy mieć lepszy wynik, niż do całego egzaminu maturalnego, jak to ma miejsce w 3 klasie, gdy stresujemy się podstawami, egzaminami ustnymi i rozszerzeniami ;)
Hej! Obecnie studiuję lekarski na 2 roku, i chciałbym jako drugi kierunek zrobić właśnie chemię i toksykologie sądową. Macie na roku osoby łączące dwa kierunki? Myślę, że udałoby mi się dostać indywidualny tok nauczania, poza tym pewnie by mi przepisali kilka przedmiotów prowadzonych przez katedrę medycyny sądowej, ale nie wiem czy jest sens się w to pchać, ale mam nietypowe plany na przyszłość, a ten kierunek pozwoliłby mi je zrealizować.
OdpowiedzUsuńCześć, na chwilę obecną nie mamy na roku nikogo kto studiowałby dwa kierunki. Na pierwszym roku mieliśmy jeden przypadek dziewczyny, która studiowała prawo i starała się o indywidualny tok nauczania, jednak nie został jej przyznany (mimo że oba kierunki studiowane były na UniWroc). Co do przepisywania przedmiotów, podejrzewamy że udałoby Ci się tylko z biochemią gdyż inne przedmioty na medyczny nie pokrywają się swoim programem z lekarskim. Ponadto, wydaje nam się, że jednoczesne studiowanie tych dwóch kierunków może być nie do połączenia, jednak wiadomo, że wszystko zależy od indywidualnego podejścia.
UsuńHej! Mam pytanie. Jestem dopiero w 1 klasie liceum na biol-chem�� ale myśle już o przyszłości. Chemia i toksykologia sądowa jest dla mnie w sumie idealna, uwielbiam takie tematy ale czy będzie po tym praca?niektorzy mówili mi ze lepiej isc na medycynę a później na specjalizacje-toksykologia ... ale mi na medycynę nie uśmiecha się isc�� zakładów medycyny sądowej,laboratoriów kryminalistycznych nie ma w Polsce duzo wiec czy łatwo jest o prace?��
OdpowiedzUsuń