Moment
dostania się na wymarzone studia to zawsze wielka euforia. Mówię
oczywiście o pierwszych dniach po otrzymaniu wiadomości o
przyjęciu. Później przestaje być tak kolorowo, a rozpoczyna
się 'walka o przetrwanie'.
Mało który student tak naprawdę
pochodzi z miasta w którym studiuje, tak samo jest i z
toksykami. Z naszej czterdziestki na palcach jednej ręki można
policzyć ludzi, którzy faktycznie wychowali się we
Wrocławiu. Co za tym idzie, kiedy emocje opadną, przyszłe studenty
rozpoczynają swoje zwiady. Szukają mieszkań, akademików, stancji, współlokatorów, macierzystego wydziału, informacji o komunikacji miejskiej i oczywiście taniego piwa. Żadna z tych rzeczy nie jest łatwa (a już zwłaszcza ta ostatnia), szczególnie dla ludzi, którym do tej pory gacie prała mama, a obiad, ciepły i gotowy, zawsze czekał na stole po powrocie ze szkoły. Co za tym idzie, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że spora część ludzi pomimo starań i tak nie jest zadowolona z tego co udało im się załatwić (tak, wciąż nie znaleźliśmy taniego piwa) i w przyszłym roku planuje np. zmienić miejsce bytowania na coś większego/tańszego/wygodniejszego/bliżej uczelni (niepotrzebne skreślić).
Gdy już
wyżej wymienione problemy zostaną rozwiązane, morze mamusinych i
tatusiowych łez wylane za swoim ukochanym dzieckiem, psy i koty
wytulone, a słoiki spakowane, świeżo upieczeni studenci przenoszą
się do Wrocławia by zacząć przygodę z wybranym przez siebie
kierunkiem studiów. Pierwsze czym przywita Cię Wrocław to
kostka brukowa. I spróbuj tu się wypindrzyć na
immatrykulacje, no spróbuj. Gwarantuję, że owa kostka szybko
udowodni Ci, iż te piętnastocentymetrowe szpilki na które
się uparłaś to jednak nie był najlepszy pomysł. Drugą rzeczą,
którą natychmiast zauważysz jest to, że NIE WOLNO ufać
MPK. Nigdy. Serio. Powtórzę to jeszcze raz. Nie ufamy MPK.
Dotarło? Dobry student to punktualny student, więc na zajęcia
jeździmy odpowiednio wcześnie, z zapasem czasu. Dlaczego? Bo nie
ufamy MPK. Cała reszta, jeśli pochodzisz z miasta, niczym więcej
się zbytnio (chwała Bogu!) nie różni. Jeśli nie pochodzisz
z miasta, cóż... let the game begin. Wrocław jest ogromny i
z pewnością pochłonie Cię szybciej niż myślisz.
Kiedy
już zaprzyjaźnisz się z miastem (polecam przyjechać do niego
kilka dni przed rozpoczęciem zajęć na uczelni), czas zaprzyjaźnić
się ze swoją Alma Mater. A czy jest coś lepszego niż rozpoczęcie
swojej przygody z Uniwersytetem od krótkiej wizyty w
dziekanacie?
Tak.
Wszystko.
Bo to
wcale nie będzie krótka wizyta.
Ona
będzie się ciągnęła godzinami, a i tak nie masz pewności czy
wszystko załatwisz.
Ale
uwierzcie mi, jak już przebrniecie przez pierwszą papierkową
robotę i dostaniecie swój upragniony plastik z którym
możecie wracać do mamusi po jedzenie za 49% normalnej ceny biletu,
robi się coraz zabawniej.
No bo w
sumie to jak duże było Twoje liceum? 2 piętra? Ze 100 ludzi na
roku? Może 150, tak jak u mnie? No to teraz wyobraźcie sobie jak
musi czuć się pierwszaczek, toksykolog kiedy nagle znajdzie się w
samym środku wydziału chemii który ma dwa (!) budynki –
wysoki (nie, ta nazwa nie jest dla picu, nawet nie jestem w stanie
oszacować ile ma pięter) i 4-piętrowy niski, zwany jamnikiem. Nagle czujesz się
jak myszka. Ale nie jakaś sprytna jak Jerry z kreskówki. Taka
mała, szara mysz, jeszcze w dodatku ślepa na jedno oko. Korytarze,
salki, schody, aule, więcej korytarzy, laboratoria, małe drzwi,
duże drzwi, zakręty, jeszcze więcej korytarzy. W jednej chwili
zaczynasz wątpić w swoją orientację w terenie, a w następnej
masz ochotę wrócić do domu, ale nie zrobisz tego bo już
zdążyłeś zapomnieć jak w ogóle się tutaj dostałeś i
gdzie jest wyjście. Na szczęście, wszyscy wiedzą jak bardzo nie
umieją w życie nowi studenci, więc kochana uczelnia oznaczyła
strzałkami, banerami, tabliczkami, dojście do najważniejszych
miejsc na wydziale, więc kiedy zejdzie z Ciebie cała adrenalina i
zaczniesz już myśleć racjonalnie, polecam skorzystać z tej
ściągi, nas jeszcze nie zawiodła.
Po
tygodniu, zaczynasz poruszać się o wiele pewniej, a po miesiącu
czujesz się jak pan i władca życia. Raczej już wiesz co gdzie
jest i nic nie jest w stanie Cię zaskoczyć.
Jasne...
poczekaj do II semestru, jak Ci pozmieniają sale wykładowe na takie
w których jeszcze nie miałeś zajęć.
Dla
studentów innych kierunków, w tym miejscu początkowe
problemy się kończą. Wsiąkają szybko w życie studenckie i z
pierwszaczków, przepoczwarzają się w 'studentów
pierwszego roku'. W naszym przypadku, cóż... Jako pierwszy
rocznik i króliki doświadczalne, nie mamy przetartego szlaku,
ani nawet wydeptanej ścieżki. Wszystko musimy odkrywać sami, uczyć
się na własnych błędach, a nie błędach roczników
starszych. Nie mamy notatek, ściąg, kolokwiów, materiałów.
Nikt jeszcze do końca nie wie jak ma ten kierunek wyglądać, więc
eksperymentujemy wszyscy, nawet wykładowcy. Co więcej, nasze zdanie
w kluczowych kwestiach dotyczących chemii i toksykologii sądowej
jest brane pod uwagę co bardzo nas cieszy, bo przecież zależy nam
by ten kierunek rozwijał się w dobrą stronę. Staramy się pomóc,
tak by przyszłe roczniki czuły się pewniej niż my, by miały
mniej stresów i mogły czerpać więcej przyjemności ze
studiowania.
Pamiętajcie,
studiowanie powinno być przyjemne, nie ma się co nie potrzebnie
denerwować. Chciałabym by ktoś powiedział mi to we wrześniu
kiedy zaczynałam panikować, dlatego mówię to wam teraz.
Głęboki wdech i jakoś pójdzie!
Do
zobaczenia w październiku
Contra
vim mortis non est medicamen in hortis
K.
Ile jest godzin laboratorium w tygodniu?
OdpowiedzUsuńW tym semestrze mamy 3h laborków z chemii analitycznej i 4h laborków z chemii ogólnej i nieorganicznej :)
UsuńJak jest na laborkach z chemii nieorganicznej, trudne są?
OdpowiedzUsuńZajęcia na których robiliśmy nasze pierwsze doświadczenia sprawiały nam trochę kłopotów. Mało które z nas pracowało w laboratorium wcześniej, a ćwiczenia nie polegają na zmieszaniu ze sobą dwóch roztworów i odsączeniu osadu - w każdym razie nie tylko na tym. Jednak z kolejnymi ćwiczeniami idzie nam coraz lepiej, wiemy gdzie znaleźć sączki lub skąd, jak i do czego pobrać stężony kwas. Co prawda niektóre doświadczenia wymagają więcej pracy lub większej dokładności i precyzji w działaniach niż inne, ale nie jest źle. :D
Usuń